W pierwszej części podzieliłem się informacjami natury ogólnej. Teraz przyszedł czas na konkrety.

Logicznym i najczęstszym sposobem na wyprawę do lasów deszczowych jest spływ jedną z setek rzek przepływających przez te obszary. Jeśli lubisz spływy kajakowe, to taki sposób na dżunglę przyniesie ci wiele satysfakcji. Jak przygotować taki spływ na Czarnym Lądzie?

Łódź

Podstawowym sprzętem, jaki zabierzesz na spływ, jest łódź. W krajach Afryki Równikowej nie ma wypożyczalni kajaków. Możesz rzecz jasna kupić drewniane czółno (pirogue) od miejscowych. Zapłacisz za nie ok. 20-50 USD, więc stosunkowo niewiele. W przypadku szerokich i spokojnych rzek to może być sensowne rozwiązanie. Pamiętaj jednak, że przenoszenie pirogi przez bystrza z racji jej wagi może okazać się istną katorgą.

Miejscowi pływają nimi od dziecka, ale dla osób bez takiego doświadczenia sterowanie ciężką dłubanką to nie lada sztuka. Nawet błaha przeszkoda może okazać się ryzykowna, a wywrotka prawie zawsze kończy się utratą łodzi.

Dlatego lepiej przywieźć swój sprzęt. Polecam kajaki lub kanadyjki pneumatyczne, które są dość łatwe w transporcie i stosunkowo lekkie. Ważne, żeby to nie był sprzęt przeznaczony tylko do rekreacji, bo poszycie musi wytrzymać kontakt z konarami i skałami. Polecam produkty czeskiej firmy Gumotex, ale sprzętu z Decathlonu czy Juli też bym nie skreślał (cena). Kajaki są lżejsze i szybsze od kanadyjek, za to te drugie są stabilniejsze i pomieszczą dużo więcej ekwipunku. I jedne i drugie bez problemu przewieziesz w samolocie. Problem stanowić będzie ich transport na plecach. Jeśli do rzeki trzeba będzie dotrzeć na własnych nogach, to mamy kłopot – nawet lekka jedynka waży ok. 11 kg, a jeśli dodasz do tego resztę bagażu, to daleko z tym nie zajdziesz (opcja dla twardzieli). W takiej sytuacji z pomocą przychodzi wynalazek ostatnich czasów – packraft.

Ten kompaktowy i ultralekki ponton (od 1,5 do 3 kg + wiosło kajakowe) został wykonany ze specjalnych materiałów zapewniających maksymalną wytrzymałość przy minimalnej wadze. Świetnie sprawdzają się na rzekach górskich, a ich transport nie stanowi żadnego problemu. Więc jeśli spływ jest tylko elementem wyprawy do dżungli, to jest to rozwiązanie optymalne.

Koszty kajaków pneumatycznych zaczynają się od 1000 zł, packraftów od 2500 zł. W razie przedarcia materiału najczęściej można je naprawić przy pomocy łatki i kleju.

Pamiętaj o właściwym zabezpieczeniu bagażu na wypadek wywrotki. Rzeczy najbardziej wrażliwe na kontakt z wodą, jak elektronika czy dokumenty, włóż w dwa wodoszczelne worki (jeden nie wystarczy). Zadbaj też o własne bezpieczeństwo. Nawet, jeśli jesteś dobrym pływakiem, to kamizelka asekuracyjna nie będzie przesadą. A w przypadku pokonywania bystrzy należy założyć kask ochronny.

„Taksówka” nad rzeką Lokoro (Kongo DRK)

Wybór rzeki

Spływy kajakowe (lub canoe) są zdecydowanie przyjemniejsze na mniejszych rzekach, a nie szerokich jak Wisła czy Odra. Spływ kameralną rzeką da ci to poczucie prawdziwej bliskości z naturą. Dodatkowo cień koron drzew uchroni cię przed palącymi promieniami słońca. Jednak przesadnie wąska rzeczka może okazać się nie do spłynięcia i to pomimo wystarczającego poziomu wody. Chodzi o przeszkody w postaci zwalonych drzew (tzw. zwałki), których w dżungli nikt nie usuwa. Polecam więc rzeki o szerokości ok. 15-30 metrów.

Drugim elementem, który musisz wziąć pod uwagę jest charakter rzeki. Na rzekach nizinnych woda płynie powoli i poza zwałkami nie będziesz miał większych problemów. Ale w obszarach górzystych nawet niewielkie strumienie stanowią nie lada wyzwanie. Jeśli nie masz umiejętności potrzebnych na tzw. białej wodzie, to nie pchaj się tam w ogóle. Groźne bystrza są śmiertelnie niebezpieczne niezależnie od Twoich umiejętności pływackich. Są jednak rzeki mieszane, jak np. Dja w Kamerunie. Na większości swojej długości ma charakter zdecydowanie nizinny. Ale są miejsca – katarakty, gdzie pojawiają się niebezpieczne bystrza. Takie odcinki należy obchodzić. Zwykle w takich miejscach w lesie wzdłuż brzegów są ścieżki wydeptane przez miejscowych – korzystaj z nich i przenieś cały sprzęt do miejsca, gdzie woda jest już spokojna. Jeśli mimo wszystko chcesz spróbować pokonać jakiś próg na rzece, to zrób wcześniej solidny rekonesans, czyli przejdź się brzegiem i obejrzyj miejsca potencjalnie niebezpieczne. Pozwoli Ci to uniknąć tarapatów. Oprócz ewidentnych zagrożeń, jak wodospady, czy gwałtowne odwoje, na bystrzach unikaj jak ognia zwalonych drzew. Ich schowane pod wodą gałęzie w razie wywrotki mogą okazać się śmiertelną pułapką.

Inne zagrożenia

Z afrykańskimi rzekami nieodłącznie kojarzą się krokodyle i hipopotamy. Zwłaszcza te drugie okryte są złą sławą jako że statystycznie spośród wszystkich dużych afrykańskich zwierząt to one zabijają najwięcej ludzi. Czy wobec tego rzeczywiście musisz się ich obawiać w rzekach lasów równikowych?

Hipopotamy zamieszkują całe dorzecze rzeki Kongo łącznie z samą rzeką Kongo (przekonałem się na własne oczy). Jednak zdecydowanie więcej hipopotamów żyje nieco dalej od równika i poza obszarem lasów deszczowych. Kilkakrotnie zdarzyło mi się płynąć rzekami, gdzie występują te majestatyczne ssaki. Z moich rozmów z miejscowymi wynika, że owszem – potrafią być niebezpieczne, ale do wypadków śmiertelnych dochodzi niezwykle rzadko. Gdy zauważą hipopotama, uderzają maczetą w burtę łodzi – hałas je odstrasza. Tak czy inaczej zawsze warto zrobić wywiad – zapytać miejscowych rybaków, czy w tej rzece i na jakim odcinku należy się ich spodziewać.

W Afryce żyją trzy gatunki krokodyli. W rzekach typowo dżunglowych występują licznie, ale są zbyt małych rozmiarów, aby mogły zagrozić człowiekowi. Mowa przede wszystkim o krokodylu krótkopyskim (Osteolaemus tetraspis) dochodzącym do 1,80 m długości. To raczej ludzie są dla niego poważnym zagrożeniem, ponieważ często stanowi on obiekt polowań (jego mięso uchodzi za przysmak).

Nieco większy, bo dochodzący do 2,5 m jest krokodyl wąskopyski (Mecistops cataphractus). Występuje zdecydowanie rzadziej, jest pod ścisłą ochroną. Największym z całej trójki i jednocześnie najgroźniejszym dla ludzi jest krokodyl nilowy (Crocodylus niloticus). Choć teoretycznie ma największy zasięg występowania, to rzadko się go spotyka w rzekach przepływających przez lasy deszczowe. Woli miejsca bardziej suche, odsłonięte. Na szczęście!

Nie sposób jednak nie wspomnieć przy tej okazji tragicznego wypadku kajakarza Hendri Coetzee z 2010 roku. Ten bardzo doświadczony przewodnik z RPA płynąc wraz z dwoma towarzyszami rzeką Lukunga (Kongo DRK) został wyciągnięty z kajaka przez krokodyla i wciągnięty pod wodę. Nigdy nie został odnaleziony. Ale znów – rzeka Lukunga płynie kilkaset kilometrów na południe od lasów deszczowych, więc w dżungli nie powinniśmy się spodziewać podobnej historii.

Bystrze na rzece Dja (Kamerun)

Nawigacja

Ponieważ rzeka stanowić będzie twój szlak, to w zasadzie nie musisz martwić się nawigacją. Ograniczy się ona do wyboru miejsca startu i zakończenia spływu i opracowania sposobu dotarcia do tych miejsc. O ile miejsce startu będzie jednoznaczne, to meta już niekoniecznie. Bo nigdy nie wiesz, dokąd uda ci się dopłynąć. Dlatego należy wyznaczyć 2, 3 a nawet 4 możliwe punkty zakończenia spływu, skąd możliwe będzie dotarcie do cywilizacji.

Koniecznie zaopatrz się w urządzenie GPS, które umożliwi ci dokładne określenie pozycji, w której się znajdujesz. Co prawda współczesne smartfony mają szereg użytecznych aplikacji, ale funkcjonowanie ich poza zasięgiem Internetu lub sieci GSM bywa zawodne. Dlatego zaopatrz się w jedno z szerokiej gamy urządzeń oferowanych przez np. przez firmę Garmin. Sam używam kompaktowego modelu eTrex 30, który w zupełności mi wystarcza. Pamiętaj jednak, aby przed wyjazdem wprowadzić do urządzenia stosowną mapę. Nie bazuj na darmowej ogólnej mapie świata, która standardowo jest wgrana w urządzenie. Jest bardzo nieprecyzyjna! Lepiej wykonać ją samodzielnie na podstawie map Google. Tutaj dowiesz się jak to zrobić. W przypadku spływu wystarczy, że naniesiesz linię rzeki i zaznaczysz kilka istotnych punktów. Oprócz miejsca startu i potencjalnych zakończeń dobrze jest oznaczyć bystrza, a jeśli rozdzielczość mapy satelitarnej na to pozwala, to zaznacz także wygodne miejsca na biwak (np. piaszczyste łachy).

Nawigacja na rzece Lokoro 2 (Kongo DRK, 2018 r.)

Biwaki

Po całym dniu wiosłowania dobrze jest znaleźć wygodne miejsce na biwak. Idealne są piaszczyste łachy, ale nie zawsze je znajdziesz. Oprócz jej charakteru wpływ na to ma pora roku. Pod tym kątem najlepiej wybrać końcówkę pory suchej, wówczas poziom wody jest na tyle niski, że takie łachy się pojawiają.

W przypadku ich braku zawsze możesz obozować w lesie. Wybieramy miejsce, gdzie łatwo jest przycumować łódź, a teren jest możliwie suchy. Przestrzeń na obóz należy solidnie oczyścić z niskich roślin (maczetą). Pigmeje w Kamerunie przystępują do tego z nadzwyczajną gorliwością wycinając wszystko przy samej ziemi. Chodzi o to, żebyśmy mogli bez przeszkód poruszać się po obozie także po zmierzchu, ale także aby nie pozostawić kryjówki żadnemu nieproszonemu gościowi (chodzi raczej o nasz komfort psychiczny, niż realne zagrożenie).

Śpimy w namiotach, lub hamakach. Osobiście wolę namiot z racji na większy komfort. W namiocie jest zdecydowanie więcej miejsca – można w nim także usiąść, robić notatki, włożyć jakieś potrzebne rzeczy do środka. Z kolei niezaprzeczalną (ale chyba jedyną) zaletą hamaka jest fakt, że można go rozpiąć nawet wówczas, gdy podłożem jest bagno lub woda. Jeśli zdecydujesz się na namiot, to w zasadzie każdy model dobrze się sprawdzi. Ważne, żeby nie był zbyt dużych rozmiarów, bo nie zawsze będziesz miał dość miejsca na jego rozbicie. Jeśli wybierzesz hamak, to wypróbuj go przed wyjazdem, spędź w nim co najmniej jedną całą noc, bo jeśli będzie niewygodnie, to na wyjeździe nie wyśpisz się ani razu (w hamaku układamy się na ukos, żeby było w miarę płasko).

Choć w nocy temperatura wynosi około 20°C, to warto mieć coś do przykrycia. Nie koniecznie musi to być śpiwór – wystarczy lekki kocyk polarowy. Oprócz tego polecam kompaktowy materac dmuchany lub matę samopompująca, a zwykłą karimatę dla tych, którzy lubią spać na twardym. W hamaku też dobrze mieć karimatę, przy czym w tym przypadku chodzi o izolację cieplną, bo wilgotne, choć nie zimne powietrze potrafi sprawić, że obudzisz się w środku nocy przemarznięty.

Woda

Ponieważ na spływie będziesz skazany na wodę z rzeki, zaopatrz się w filtr. Polecam filtry grawitacyjne, z ceramicznym wkładem filtrującym. Sprawdzą się także te z pompką, ale po co się tak męczyć – niech grawitacja zrobi to za nas. Polecam model firmy Sawyer.

Wygodną alternatywą jest filtr butelkowy (lub dużo tańszy, ale niepozbawiony wad model Lifestraw). Przy czym jeśli jest was więcej na wyprawie, to każdy musi mieć taki sprzęt. A w pierwszym przypadku 4-litrowy worek obsłuży swobodnie przynajmniej 4 osoby.

 

Tabletki uzdatniające wodę traktowałbym jako wyjście awaryjne (jak i gotowanie wody).

 

Ognisko

Ognisko posłuży ci do przygotowania posiłków. Teoretycznie do zagotowania wody mógłbyś zabrać kuchenkę benzynową (gazowych kartuszy samolotem nie przewieziesz), ale ognisko pełni także funkcję towarzyską, bo nie ma to jak posiedzieć po kolacji z towarzyszami wyprawy i podyskutować o trudach minionego dnia wpatrując się w ciepły blask płomieni. Licz się jednak z tym, że rozpalanie ogniska, a także jego utrzymanie nie będzie takie łatwe. Na rozpałkę użyj małych kawałków drewna wydłubanych ze środka grubego konara przełamanego na pół (igliwia ani kory brzozy tu nie znajdziesz). Polana ułóż gwiaździście, bo palą się tylko ich wnętrza, drewno z wierzchu jest mokre nawet, gdy na takie nie wygląda. Nauczyłem się tego od Pigmejów w Kamerunie. Oprócz tego do rozpalenia drewienek z podpałki używali kawałka dętki nawiniętej na rękojeść maczety. Ale można zrobić to „po naszemu”, wykorzystując paliwko turystyczne. Tak czy inaczej przyjdzie ci dużo dmuchać, aby utrzymać ogień, bo powietrze w dżungli ani drgnie.

 

Jedzenie

Najłatwiej (ale najdrożej) jest zabrać ze sobą zapas liofilizatów. Jednak w kajaku, a zwłaszcza w kanadyjce jest wystarczająco dużo miejsca na inne – tradycyjne produkty. Nie musisz wszystkiego wozić z Polski – np. makaron, ryż, cebulę możesz kupić na miejscu. Na śniadanie polecam kaszki mleczno-ryżowe (do kupienia w Polsce, a nie na miejscu), a także płatki owsiane, suszone owoce, orzechy. Czekolada w tym klimacie nie za bardzo „wchodzi”. Śmiało natomiast możesz przywieźć kabanosy.

Jeśli płyniesz rzeką, której brzegi są zamieszkane, zagadnij miejscowych rybaków o świeże ryby. Możesz także spróbować sam je złowić, ale nie traktuj tego jako podstawowego planu na żywienie na wyprawie, bo możesz srodze się zawieść.

Od miejscowych poza rybami możesz kupić maniok. Na więcej bym nie liczył. Więcej o miejscowej kuchni przeczytasz w kolejnych częściach.

Pamiętaj, aby na biwaku szczelnie zamykać worki z bagażem – zwłaszcza te z jedzeniem. Jeśli tego nie zrobisz, to rankiem zobaczysz, co potrafią tutejsze mrówki…

CDN

Biwak w dżungli (Kamerun 2013 r.)

W kolejnej części opowiem jak przygotować wyprawę rowerową – oczywiście przez lasy deszczowe.